niedziela, 9 grudnia 2012

21. Jeszcze trochę o serii Timotei with Jericho Rose

www.facebook.com/timotei

W jednym z ostatnich postów (klik), którego główną częścią była recenzja szamponu z ww. serii, napisałam, iż "Życzyłabym sobie tylko, by producent dostarczył (potencjalnym) klientkom więcej informacji na jej temat - chociażby przedstawiając listę produktów wchodzących w jej skład :)!". Obecnie na swoim oficjalnym facebookowym profilu firma Timotei udostępnia katalog pozwalający zainteresowanym dowiedzieć się więcej o nowych kosmetykach do pielęgnacji włosów. Można się z nim zapoznać tu. Ja również - dzięki materiałom otrzymanym wraz z paczką (kliknij, jeśli nie wiesz, o jakiej paczce mowa :)!) - jestem w stanie odpowiedzieć na te najbardziej prawdopodobne pytania :)... Zaczynamy :)!


Jakie specyfiki składają się na serię Timotei with Jericho Rose?

Ojjj, producent postarał się, by każda (potencjalna) klientka mogła znaleźć w ofercie coś dla siebie :)...

1. SZAMPONY
- Głęboki Brąz
- Intensywna Odbudowa
- Lśniący Blask
- Moc i Blask
- Naturalne Oczyszczanie
- Wymarzona Objętość
- Wyrazisty Kolor
- Złociste Refleksy

Od czasu otrzymania przeze mnie paczki producent wypuścił na rynek jeszcze dwa szampony:

- Kids - Arbuzowa Przygoda
- Men - Chłód i Orzeźwienie

2. SZAMPONY Z ODŻYWKĄ 2w1
- Intensywna Pielęgnacja
- Jedwabista Miękkość
- Świeżość i Czystość

3. ODŻYWKI
- Głęboki Brąz
- Intensywna Odbudowa
- Lśniący Blask
- Moc i Blask
- Naturalne Oczyszczanie
- Wymarzona Objętość
- Wyrazisty Kolor
- Złociste Refleksy

Niektóre kosmetyki wchodzące w skład serii Timotei with Jericho Rose.
www.facebook.com/timotei , MATERIAŁY PRASOWE (CD)

Który kosmetyk wybrać?

Myślę, że informacje zawarte na etykietach oraz znajomość potrzeb własnych włosów pozwolą każdej z Was wybrać właściwe dla niej szampon i/lub odżywkę. Niemniej jednak przedstawię krótkie omówienia wszystkich linii, które znalazłam w przesłanej mi mini-książeczce (wybaczcie słabą jakość jej zeskanowanych stron :)!). By obejrzeć wybrane zdjęcie w powiększeniu, wystarczy na nie kliknąć :)...










W jaki sposób stosować odżywki?

Wszystkie ww. odżywki wymagają spłukiwania. Producent nie określił na opakowaniach tego, jak długo powinny one pozostawać na włosach. Dla większości drogeryjnych odżywek czas ten wynosi od kilku do kilkunastu minut. Najlepszym wyjściem będzie po prostu obserwowanie reakcji Waszych kudełek, dzięki czemu przekonacie się, czy odżywka jest w stanie zapewnić im ładny wygląd i dobrą kondycję już po 5-ciu minutach, czy jednak musicie poczekać trochę dłużej, pokombinować z czepkiem foliowym, ręcznikiem, suszarką itp. ;).

Ile kosztują poszczególne produkty?

Ceny regularne są naprawdę przyzwoite: za mniejsze opakowania szamponów (250 ml) oraz za odżywki (200 ml) trzeba zapłacić 7,99 zł, natomiast duża butla myjadła (400 ml) to wydatek rzędu 9,99 zł :). 

Co jeszcze warto wiedzieć o tej serii?

Oto co wyszperałam na płycie MATERIAŁY PRASOWE*, z którą miałam możliwość zapoznać się dzięki uprzejmości Timotei...

"Przy tworzeniu nowych produktów do włosów marki Timotei zastosowano kilka zielonych zasad, które warto podkreślić: 

1. Wszystkie produkty Timotei są pozbawione parabenów.
2. Używamy wyłącznie w 100% naturalnych ekstraktów roślinnych, które słyną ze swojego pozytywnego wpływu na włosy. Składniki te pochodzą z upraw zgodnych z zasadami zrównoważonego rozwoju, a w miarę dostępności - organicznych.
3. W nowej kolekcji dostępne są również linie Pure, całkowicie pozbawione silikonów i barwników - Szampon i Odżywka Naturalne Oczyszczenie oraz Szampon 2w1 Świeżość i Czystość.
4. Starannie dobieramy metodę ekstrakcji, dzięki czemu naturalne składniki zachowują jakość i czystość.
5. Stosujemy zrównoważone metody pozyskiwania surowców: korzystamy z ekstraktów w 100% naturalnych, w pełni szanując bioróżnorodność; używamy certyfikowanych składników pozyskiwanych w etyczny sposób.
6. Bardzo ważna dla marki Timotei jest redukcja odpadów: ulepszamy produkcję tak, aby wyeliminować ścieki zanieczyszczające przyrodę, a nasze opakowania nadają się w 100% do ponownego przetworzenia.

Przy tworzeniu nowej kolekcji istotne dla marki było, aby zmiana na lepsze była widoczna nie tylko w recepturach, ale również w opakowaniach nowych produktów. Dlatego wraz ze zmianą formuły zmieniliśmy również wygląd i jakość opakowań. Nowa butelka jest w 100% przetwarzalna. Zredukowaliśmy wagę opakowania od kilku do kilkunastu procent, w zależności od wariantu:
- w szamponach 250 ml zmniejszyliśmy wagę opakowania o 6% w porównaniu do poprzedniej butelki, 
- w odżywkach 200 ml zmniejszyliśmy wagę opakowania o 15% w porównaniu do poprzedniej butelki, 
- w szamponach 400 ml zmniejszyliśmy wagę opakowania o 7% w porównaniu do poprzedniej butelki."


Oczywiście nie ma co udawać, że ww. specyfiki są takie och i ach pod względem składów czy ogółem, w kontekście kosmetyków naturalnych, niemniej jednak moim zdaniem naprawdę są warte uwagi - zwłaszcza jeśli ktoś nie popada w przesadyzm związany z naturalną pielęgnacją (ja nie popadam :)!), nie trzyma się sztywno metody CG itp. :)...

To już wszystko na dziś. 
I co, zainteresowałam Was trochę lub dostarczyłam informacji, 
których szukałyście :)? 
Mam nadzieję, że tak! Pozdrawiam :)!


*Dokonałam drobnych poprawek "kosmetycznych" (stylistyka, interpunkcja) w tekście, nie zmieniając jednak żadnych informacji!!!

czwartek, 6 grudnia 2012

20. Paczka od Timotei :)!

Moja nieobecność w blogosferze, spowodowana głównie sprawami związanymi z obroną pracy dyplomowej, nieco się przedłużyła... Nie próżnowałam jednak w tym czasie: pomnażałam pomysły na nowe posty, a kilka z nich już nawet częściowo zrealizowałam - czekają na publikację w folderze "Wersje robocze". Muszę jedynie jeszcze raz przeczytać owe notki, skorygować błędy i przygotować zdjęcia :).

Hm... Jestem wciąż bardzo mile zaskoczona tym, o czym Wam za chwilę opowiem :), ale najpierw pokuszę się o krótki wstęp...

Swego czasu buszowałam po blogach kosmetycznych, dzięki czemu dowiedziałam się o poruszeniu mającym miejsce w blogosferze kilka miesięcy temu, a dotyczącym współpracy blogerek z różnymi firmami. Na ten temat wypowiedziała się między innymi Urban (klik). Po przeczytaniu Jej opinii pokiwałam ze zrozumieniem głową, bo ma kobita rację... Nie pamiętam gdzie, ale natrafiłam również na wypowiedź mówiącą o tym, iż początkujące blogerki, których z każdym dniem przybywa jak grzybów po deszczu, piszą do tych już bardziej znanych z prośbą o wskazówki jak takie współprace z firmami nawiązać, co ukazuje jasno główny cel założenia bloga... Ja swojego założyłam, bo w pewnym momencie oszalałam na punkcie kosmetyków do włosów i ogółem analizowania składów wszystkiego, co można znaleźć w drogeriach, a że lubię pisać... Poza tym uwielbiam ludzi i bardzo ujęło mnie to, co w blogosferze jest wg mnie najfajniejsze: dużo serdecznych znajomości; tworzenie swoistej, bo wirtualnej, rodziny itp. :)...

W piątek 28.09 otrzymałam świetną paczkę od firmy Timotei.
Jej zawartość przedstawię za chwilę, wcześniej natomiast chciałabym wyjaśnić jak do tego doszło... Otóż napisałam do ww. firmy wiadomość za pośrednictwem facebooka. Nie była to jednak wiadomość, w której proponowałam nawiązanie współpracy (wiem, że blogerki często same wychodzą z taką inicjatywą), choć nie chciałabym dokładnie zdradzać jej treści - nie dlatego, że mam coś do ukrycia, a dlatego, by zapobiec sytuacji, w której dziewczyny poszłyby w moje ślady, przy czym przyświecałby im inny cel (czyt. otrzymanie kosmetyków do testów) niż mi. W odpowiedzi (czego zupełnie się nie spodziewałam) firma zaproponowała mi przesłanie kilku nowości. Ot, tyle: po prostu propozycja podarowania mi paru kosmetyków - bez stawiania warunków itp. Jako że jeden z szamponów z nowej serii bardzo przypadł mi do gustu, przez co miałam zamiar wypróbować inne, z uwagi na fakt, iż ogółem uwielbiam włosowe specyfiki oraz dlatego, że nikt mi niczego nie nakazał (co bardzo mnie ujęło) - przyjęłam propozycję. Z ww. powodów trudno mi nazwać zaistniałą sytuację nawiązaniem współpracy, niemniej jednak chętnie przedstawię recenzje zawartości paczki, którą zaraz Wam pokażę, bo jest to nowość i wiem, że dużo osób szuka w sieci informacji o szamponach oraz odżywkach z Różą z Jerycha, a z tego, co zaobserwowałam, to poza wpisami na blogach trudno coś wyszperać.

Przejdźmy do zawartości niepozornego kartonowego pudełka :). 
Oto co w nim - oczywiście oprócz nieziemskiego zapachu, 
który od razu wypełnił mój pokój - znalazłam...

Szampon (250 ml) oraz Odżywka (200 ml) Lśniący Blask - włosy normalne i matowe.

Szampon (250 ml) oraz Odżywka (200 ml) Moc i Blask - włosy normalne i osłabione.

Szampony 2w1 (250 ml): 
Intensywna Pielęgnacja - włosy suche i zniszczone, 
Jedwabista Miękkość - włosy normalne.

Mini-książeczka z krótką charakterystyką produktów wchodzących w skład serii.

Płyta z materiałami prasowymi nt. serii
(m.in. zdjęcia wszystkich kosmetyków, ich ceny itp.).

Sadzonka Róży z Jerycha :D!

Szampon 2w1 Intensywna Pielęgnacja, który już recenzowałam (klik), podaruję mamie, gdyż jej również spasował :). Zapewne będzie też chętna do wyhodowania rośliny - mnie "domowe ogrodnictwo" po prostu nie kręci (w moim pokoju nie ma żadnego kwiatka, a gdyby nawet był - szybko by uschnął :P). Pozostałe kosmetyki wypróbuję sama - zastanawiam się tylko nad kolejnością testowania... Moim włosom przydałoby się wzmocnienie, więc linia Moc i Blask byłaby jak znalazł, ale mam do zużycia jeszcze kilka odżywek oraz masek, dlatego sięgnę może na razie po szampon 2w1 Jedwabista Miękkość :)? Muszę to sobie przemyśleć, a póki co już dziś zapraszam Was do lektury kolejnych postów :)!

PS 
Bardzo dziękuję osobie, która przyczyniła się 
do otrzymania przeze mnie ww. paczki 
(nie wiem niestety, z kim wymieniałam wiadomości na facebooku, 
ale to niewiele zmienia :)!), 
a Was zapewniam, 
iż fakt otrzymania szamponów oraz odżywek Timotei za darmo 
nie wpłynie na pewno na rzetelność moich recenzji :)!


piątek, 28 września 2012

19. Saszetkowe upiększacze

Dziś chciałabym tylko krótko wspomnieć o "saszetkowych upiększaczach". W moim posiadaniu jest obecnie pięć produktów tego typu - możecie je obejrzeć na zamieszczonych poniżej zdjęciach.


Pogoda w dniu pstrykania fotek nie była najlepsza, a i ja nie posługuję się jeszcze dość sprawnie moim aparatem, dlatego zdjęcia nie są zbyt dobre... Wróćmy jednak do głównego tematu :)! Produkty z Tołpy są niekompletne, ponieważ ogółem składają się z dwóch "porcji" - każda na jeden raz (wykorzystałam już po jednej z każdego dwupaku). Saszetka z Yves Rocher natomiast składa się z dwóch części, które zużywa się za jednym podejściem - najpierw należy wykonać peeling twarzy, a później zastosować wchodzącą w skład zestawu maseczkę.


Ostatniego upiększacza nikomu chyba przedstawiać nie trzeba, gdyż maseczki Dermaglin zna zapewne większość częstych bywalczyń drogerii ;). Mnie jedno opakowanie wystarcza na dwa razy, choć pierwotnie przewidziano dla niego użycie jednorazowe.

Recenzję zbiorczą tych kosmetyków przedstawię dopiero za jakiś czas, gdyż maseczki stosuję mniej więcej raz w tygodniu - dzięki temu mam możliwość dokładnego zaobserwowania ich działania np. pod kątem wyskakujących dopiero po kilku/kilkudziesięciu godzinach niespodzianek.

Oby owe specyfiki były łaskawe dla mojej skóry - 
bardzo sobie tego życząc, kończę niniejszy post :)!

sobota, 22 września 2012

18. Thesis!

Po raz kolejny na blogu zapanowała cisza... Mam co prawda wiele pomysłów na nowe posty, aczkolwiek muszę na razie o nich zapomnieć i skupić się na pisaniu pracy dyplomowej (ang. thesis), co jest o tyle trudne, że piszę ją w języku angielskim :)! Domyślam się jednak (choć nie wiem, czy to mnie pociesza), że nie jestem jedyną studentką, która wszelkie czynności z tym związane odkłada na ostatnią chwilę :D?!

www.weheartit.com

www.memegenerator.net

www.icanhascheezburger.com

www.weheartit.com

Mam nadzieję, iż wkrótce będę mogła pochwalić się na blogu 
pozytywnym wynikiem egzaminu dyplomowego, a tymczasem zmykam :)!

środa, 29 sierpnia 2012

17. Do trzech kosmetyków sztuka ;)...

Około trzy tygodnie temu wybrałam się na kosmetyczne zakupy. Chyba zawsze, gdy wybieram się na takowe, wiem już dokładnie, co chciałabym nabyć. Tym razem nie było inaczej.



Jak zwykle dała o sobie znać moja włosomania (na szczęście nie jest ona tak silna, jak w przypadku dziewczyn, których nałóg obserwuję czasem na Wizażu lub w blogosferze :)!): jako że skończyła mi się moja ulubiona odżywka bez spłukiwania w spray'u firmy Artego - zapragnęłam przygarnąć inną. Ponadto wyczytałam gdzieś w necie (w tym na blogu Anwen) o wspaniałym produkcie do mycia kudełek, jakim jest żel do higieny intymnej facelle z Rossmanna. Kupiłam go więc głównie w tym celu, aczkolwiek został przeze mnie i mojego mężczyznę wykorzystany jako żel pod prysznic i żel do higieny intymnej podczas weekendowego wyjazdu, na który nie chcieliśmy zabierać ze sobą zbyt obszernego bagażu :). Recenzja oczywiście pojawi się za jakiś czas, ale póki co mogę powiedzieć, że pierwsze użycie i nasze wrażenia zachęciły mnie do dalszego testowania go.


Ostatni nabytek to glinka Ghassoul firmy Organique. Kupiłam ją 30% taniej, a na informacje o sierpniowej promocji oraz o samej glince trafiłam przy okazji poszukiwania prezentu dla jednej ze znajomych dziewczyn.

Potrzebuję trochę czasu na wypróbowanie tych kosmetyków, więc - jak już przed chwilą wspomniałam - recenzje nie pojawią się szybciej niż za ok. miesiąc (za to w przygotowaniu są inne :)). Btw, na jedno ze zdjęć załapał się także mój kochany kocur, który swoją drogą mógłby aspirować do roli blogowego brata bliźniaka Nissiaxowego Muffina, czyż nie :D? Szkoda tylko, że nie chciał spojrzeć w obiektyw ;)!

niedziela, 26 sierpnia 2012

16. Szampon z serii Timotei with Jericho Rose - recenzja

www.epr.pl

O zakupie ww. szamponu informowałam w tej notce . Testowałam go ponad miesiąc (swoją drogą, jest to mój pierwszy produkt Timotei w życiu :)!), więc mogę śmiało pokusić się o przedstawienie opinii na jego temat.


Unilever, Timotei with Jericho Rose, 2w1 Intensywna Pielęgnacja, 
Szampon i odżywka

OPAKOWANIE & CENA

Jak już kiedyś wspominałam, za butelkę o pojemności 400 ml zapłaciłam 8,99 zł, ale nie wiem, czy była to cena promocyjna (zapewne tak). Wiem natomiast, że szampony z tej serii występują w dwóch pojemnościach: 250 i właśnie 400 ml. Cen regularnych nie znam, lecz mniejsze butelki szamponów można nabyć w promocji np. za 6,99 zł, o czym także wspominałam w notce, do której odnośnik zamieściłam na wstępie.


SKŁAD

Aqua, Sodium Laureth Sulfate, Cocamidopropyl Betaine, Dimethiconol, Sodium Chloride, Selaginella Lepidophylla Aerial Extract, Gardenia Tahitensis Flower Extract, Cocos Nucifera Oil, Tocopherol, Trehalose, Gluconolactone, Glycerin, Guar Hydroxypropyltrimonium Chloride, Parfum, TEA-Dodecylbenzenesulfonate, Glycol Distearate, Disodium EDTA, Carbomer, PPG-12, Citric Acid, Sodium Hydroxide, TEA-Sulfate, Triethanolamine, Sodium Benzoate, DMDM Hydantoin, Methylchloroisothiazolinone, Methylisothiazolinone, Benzyl Alcohol, Benzyl Cinnamate, Coumarin, Linalool.

ZALETY 

- Zapach. Nie do końca kokosowy, ale na pewno słodki - w klimacie kokosowego Scandica i jemu podobnych specyfików. Utrzymuje się na włosach do kolejnego mycia (u mnie to ok. 2 dni), nawet mimo użycia innych kosmetyków (wtedy czuć go mniej, ale jednak nadal jest wyczuwalny).
- Megawygodne zamknięcie!!! Wystarczy lekko nacisnąć w odpowiednim miejscu, by otworzyć lub zamknąć butelkę - bez użycia siły, bez narażania paznokci na złamanie lub uszkodzenie lakieru :)! Baaa, otwieranie/zamykanie jest wręcz intuicyjne, dlatego też można to robić nawet z zamkniętymi oczami. Szkoda, że większość kosmetyków nie ma takich genialnych zamknięć - jeśli chodzi o szampony, których używałam (a było ich wiele), to identyczne mają tylko te z John Masters Organics :(.


- Konsystencja - szampon jest kremowy i na tyle gęsty, by nie uciekać przez palce. Te właściwości - wraz z łatwością spieniania go na włosach - powodują, że wydajność wzrasta, dzięki czemu starcza na długo.


- Opakowanie. Poza wygodnym zamknięciem, kolejnym plusem butelki jest to, że może być w pełni recyklingowana. Przyglądając się jej pod światło łatwo sprawdzić, ile produktu zostało wewnątrz. Sam design jest bardzo przyjemny, nieprzesadzony, estetyczny jednym słowem - myjadło ładnie prezentuje się w łazience.
- Szampon dobrze się pieni (wiem dlaczego, ale nie przeszkadza mi to) i dobrze myje. Jeśli nie kombinuję za wiele z włosami (duża ilość odżywki i/lub maski po wcześniejszym myciu) lub nie przetrzymuję ich za długo bez mycia, to wystarczy jednorazowa aplikacja (w innych wypadkach nakładam szampon, spieniam go, myję głowę i spłukuję wszystko dwukrotnie).
- Włosy po jego zastosowaniu są puszyste (ale nie sianowate), miękkie, gładkie, choć nie błyszczą jakoś bardziej niż zwykle (jednak tego producent nie obiecuje!). Mogą się przetłuszczać trochę szybciej, ale to raczej w przypadku użycia po myciu treściwych odżywek czy masek.
- Formuła 2w1 umożliwia rozczesanie umytych kudełek nawet bez użycia odżywki.
- Nie wywołał u mnie podrażnienia ani łupieżu. Jako ciekawostkę dodam, że przed rozpoczęciem używania go ok. 2-3 razy umyłam głowę szamponem Clear Anti Hair Fall, który wyrządził mi straszną krzywdę - choć nie mam wrażliwej skóry głowy, mniej więcej 1/3 jej powierzchni pokryła się bolącymi, podskórnymi krostkami. Natychmiast odstawiłam sprawcę tej niemiłej niespodzianki i zaczęłam używać szamponu Timotei. Jakaż była moja radość, gdy nie tylko nie spotęgował dolegliwości, ale wręcz je złagodził tzn. zredukował ból i swędzenie w rejonie krostek, zaś po ok. 1,5 tygodnia po nieudanej przygodzie z Clearem nie było już żadnych śladów :)!

WADY

Nie stwierdziłam takowych (uzasadnienie w podsumowaniu)!

PODSUMOWANIE

Należę do tych osób, które mają świadomość, że szampon nie wpłynie jakoś zbawiennie na stan włosów (tzn. nie odżywi ich zbytnio, a już na pewno nie zregeneruje - od tego są odżywki, maski i inne tego typu kosmetyki), ponieważ nie takie jest główne przeznaczenie myjadeł, mających kontakt z kudełkami zaledwie kilka/kilkanaście minut! Według mnie dobry szampon powinien przede wszystkim dobrze myć i nie powodować podrażnień, łupieżu czy innych nieprzyjemności. Jeśli do tego ma w miarę przyzwoity skład, jest wydajny, kosztuje niewiele, ładnie pachnie itp., to tym lepiej! Szampon Timotei w moim przypadku bardzo dobrze spełnił swoje podstawowe zadanie, a że ma też parę dodatkowych zalet - na pewno będę kupować go regularnie. Dodam, iż mam dość długie i gęste kręcone włosy (czyli problematyczne z natury - skłonne do przesuszania oraz łamania się), które są bardziej wymagające niż inne, więc ww. kosmetyk miał pod górkę, jeśli chodzi o sprostanie moim wymaganiom :)! Mam nadzieję, że cała seria jest tak udana. Życzyłabym sobie tylko, by  producent dostarczył potencjalnym klientkom więcej informacji na jej temat - chociażby przedstawiając listę produktów wchodzących w jej skład :)!


To już wszystko na dziś. 
W kolejnym poście przedstawię 
moje ostatnie (bardzo skromne) zakupy kosmetyczne, 
ukierunkowane głównie na włosy ;)!

poniedziałek, 20 sierpnia 2012

15. Peelingi do ciała Alterra, Isana & Yves Rocher - recenzja zbiorcza

Jeśli chodzi o peelingi do ciała, to nie wymagam od nich za wiele. Nie muszą mieć naturalnych składów czy ładnych zapachów, choć oczywiście nie miałabym nic przeciwko temu :)! Produkt, który mógłby podbić moje serce, musiałby mieć wiele w miarę dużych i dość ostrych drobinek (lubię czuć w trakcie używania, że taki kosmetyk naprawdę działa tzn. że porządnie złuszcza) oraz z łatwością dawać się rozprowadzić po ciele. Czy któryś z czterech testowanych przeze mnie peelingów spełnił moje oczekiwania? To zdradzę na samym końcu, a póki co - zapraszam do zapoznania się z recenzją :)!


Rossmann, Alterra, Peeling do ciała Żurawina i Figa

OPAKOWANIE & CENA

Peeling zamknięto w tubie. Jest go 200 ml, a cena regularna to 8,49 zł.

www.araniella.pinger.pl

SKŁAD

Aqua, Alcohol, Glycerin, Coco-Glucoside, Xanthan, Gum, Glyceryl Oleate, Silica, Sodium Cocoyl Glutamate, Parfum**, Vaccinium Macrocarpon Fruit Extract, Lithospermum Erythrorhizon Root Extract, Ficus Carica Fruit Extract, Disodium Cocoyl Glutamate, Linalool**, Sodium Citrate, Citric Acid, Limonene**, Geraniol**.
* ingredients from certified organic agriculture
** from natural essential oils

ZALETY

- Orzeźwiający, pobudzający zapach (absolutnie nie chemiczny!), który mnie kojarzy się trochę z cytrusami, ale z lekką nutą słodyczy - może dzięki niej toleruję tę woń, gdyż ogółem nie znoszę cytrynowo-pomarańczowo-i tak dalej-podobnych zapachów :)! Utrzymuje się on na ciele przez jakiś czas, ale nie jest nachalny. Zapewne będzie fajnie współgrał z owocowymi i być może owocowo-kwiatowymi dezodorantami lub perfumami :).
- Bardzo fajna konsystencja - wygląda jak trochę gęstszy żel, leciutko galaretkowaty, przez co "nie ucieka" z dłoni i nie spływa tak łatwo po zaaplikowaniu na ciało.
- Tubka tubce nierówna - tę otwiera się bardzo wygodnie, nawet mokrymi rękoma. Długie paznokcie też nie są problemem, przynajmniej nie w moim przypadku :)!
- Posiada - jak chyba większość kosmetyków Alterra - certyfikat Vegan Society, co oznacza, że nie zawiera produktów pochodzenia zwierzęcego oraz że ani sam kosmetyk, ani jego składniki nie były na zwierzakach testowane :).

WADY

- Baaardzo słabo spełnia swoje podstawowe zadanie, ponieważ złuszczających drobinek (małych, niezbyt ostrych - praktycznie niewyczuwalnych) i pestek jest w nim jak na lekarstwo ;/!


PODSUMOWANIE

Niestety, mimo szlachetnej idei nietestowania na zwierzętach itd., produkt ten nie zyskał mojej sympatii - nie tylko jako peeling. Mogłabym go używać np. w roli porannego "rozbudzacza", bo uwielbiam jego świeży zapach (a że do tego jest wydajny z racji konsystencji...), lecz musiałabym za bardzo skupiać się na tym, by dobrze spłukać z siebie pestki, które zawiera. Co z tego, że nie ma ich wiele, skoro potrafią dostać się w najmniej odpowiednie miejsca ;)? Nie, nie mam czasu na taką zabawę (zwłaszcza rano!), nie mam też na tyle cierpliwości, dlatego przygoda z tym "peelingiem" była niestety jednorazowa.


Rossmann, Isana, Peeling pod prysznic Biała czekolada i Wanilia

OPAKOWANIE & CENA

Ten peeling był taniutki - by nabyć tubkę o poj. 200 ml, musiałam wydać zaledwie 5,49 zł. Napis na opakowaniu głosi, że to limitowanka, więc nie wiem, jak jest teraz z jego dostępnością, gdyż kupiłam go pod koniec lutego :).

www.hello-nicki.blogspot.com

SKŁAD

Aqua, Glycerin, Silica, Betaine, Caprylic/Capric Triglyceride, Polysorbate-20, Phenoxyethanol, Carbomer, Parfum, Coco-Glucoside, Glyceryl Oleate, Caprylyl Glycol, Hydroxypropyl Guar Hydroxypropyltrimonium Chloride, Ethylhexylglycerin, Tetrasodium Iminodisuccinate, Sodium Hydroxide, Citric Acid, CI 16035, CI 19140, CI 77891.

ZALETY

- Jedna jedyna zaleta tego produktu, w dodatku nie do końca związana z jego pierwotnym przeznaczeniem: świetnie sprawdza się jako peeling do dłoni! Co prawda trzeba się wysilić i trochę energiczniej pocierać rękoma o siebie, wykonując ruchy jak podczas mycia ich mydłem, ale efekt zadowala i to bardzo - skóra jest po jego użyciu gładka i miękka, a po aplikacji kremu to już w ogóle :)!

WADY

- Podobnie jak peeling Alterra, ten również nie sprawdza się w swojej podstawowej roli (z tej samej co poprzednik przyczyny) - dłonie dłońmi, ale to jest peeling do ciała, czyli np. do nóg, ramion, dekoltu, pleców i w tym przypadku mnie zawiódł.


Drobinki ścierające w dużym zbliżeniu. Jak widać - są mikroskopijne.

- Dziwny zapach - nie czuć w nim ani czekolady, ani wanilii. Nie potrafię go nawet opisać - nie wiem, czym pachnie, ale jest dość chemiczny. Na szczęście to nie woń z gatunku smrodków nie do zniesienia ;)! Jeszcze jedna rzecz: zapach nie utrzymuje się na skórze po spłukaniu produktu.
- Straaasznie oporne zamknięcie!!! Nie mam pojęcia, czy jest tak tylko w przypadku mojego egzemplarza, czy to norma, ale nie potrafię otworzyć tubki suchymi rękami bez użycia siły i bez narażania się na połamane paznokcie (a nie są teraz długie!!!), nie mówiąc już o tym, jakie walki toczyłam z nią pod prysznicem ;/...
- Kosmetyk nie jest szczególnie rzadki, ale jego konsystencja na pewno nie sprzyja wydajności jeśli chodzi o używanie go do peelingu całego ciała.

PODSUMOWANIE

Jeśli jeszcze kiedyś na niego trafię w Rossmannie, to na pewno kupię - tylko i wyłącznie z myślą o moich dłoniach. Do ciała się nie nadaje, bo "złuszczacz" z niego marny i tyle.


Yves Rocher, Roślinna pielęgnacja ciała, Peeling roślinny do ciała

OPAKOWANIE & CENA

Kolejna tuba :)... Za 150 ml produktu trzeba zapłacić normalnie 36,00 zł. Ja - z czekiem zniżkowym - nabyłam go 40% taniej, czyli za 20,94 zł (wtedy cena regularna wynosiła 34,90 zł).

www.yves-rocher.pl

SKŁAD

Aqua/Water/Eau, Glycerin, Prunus Armeniaca (Apricot) Seed Powder, PEG-7 Glyceryl Cocoate, Alcohol, PEG-40 Hydrogenated Castor Oil, Butylene Glycol, Prunus Amygdalus Dulcis (Sweet Almond) Shell Powder, Sesamum Indicum (Sesame) Seed Oil, Agave Tequilana Leaf Extract, Mangiferin, Acrylates/C10-30 Alkyl Acrylate Crosspolymer, Parfum/Fragrance, Methylparaben, Phenoxyethanol, Ethylparaben, Cinnamosma Fragrans Leaf Oil, Sodium Hydroxide, Propylparaben, Tetrasodium EDTA, Linalool, Limonene. 

ZALETY

- Zapach: na mój nos morelowo-cytrusowy. Nie wyczuwam w nim chemii, a poza tym wspaniale orzeźwia i pobudza. Lubię go!
- Cena w promocji, których YR ma wiele, zwłaszcza dla stałych klientów - i w sklepach stacjonarnych, i na stronie.
- Dużo drobinek peelingujących (podobnie jak w peelingu orientalnym - odsyłam do zdjęcia przy tekście o nim, gdyż zapomniałam sfotografować peeling morelowy przed zużyciem ;)) - niby małych, przez co niepozornych, ale dobrze ścierających.
- Wygodne zamknięcie tubki - można je otworzyć jeszcze łatwiej niż to w peelingu Alterra!
- Estetyczne, eleganckie (bo proste i skromne) opakowanie.

WADY

- Cena regularna - według mnie z pewnością niewart 36,00 zł!
- Jest trochę "tępy" - nie ślizga się po skórze z taką łatwością jak większość peelingów, które znam. Przez to czasem "odpada" od ciała i ląduje w brodziku, czyli zawsze coś tam się zmarnuje.
- Zwolenniczki naturalnych kosmetyków odstraszą np. PEG-i i parabeny w składzie.

PODSUMOWANIE

Jest to peeling skuteczny, dobrze spełniający swoje główne zadanie, a przy tym dość przyjemny w użytkowaniu. Gdy zaczynałam pisać recenzję, to myślałam, iż wskażę go jako ten produkt, który na pewno jeszcze nie raz kupię, ale po głębszym zastanowieniu doszłam do wniosku, że jednak nie. Miło było go wypróbować i choć się sprawdził, to nie przypadł mi do gustu na tyle, bym wypatrywała w sklepie promocji pozwalającej nabyć go w przystępnej cenie. Mimo wszystko jest godzien polecenia - jeśli ciągnie Was do produktów YR, ale nie wiecie, na który kosmetyk się zdecydować, to warto zwrócić uwagę właśnie na ten ścieracz :)!


Yves Rocher, Tradition de Hammam, Orientalny peeling do ciała 
z glinką marokańską

OPAKOWANIE & CENA

Produkt w wersji pełnowymiarowej to słoik o pojemności 150 ml. Jego cena regularna wynosi aż 67,00 zł!

www.yves-rocher.pl

Tubkę o pojemności 30 ml, którą ja dostałam gratis (tzn. za 1 gr, jak to bywa w przypadku promocji w YR ;)) do zakupów, widziałam w jednej z ofert dołączanych do gazet bodajże za 9,90 zł. W sklepach nigdy go nie spotkałam w tej wersji, ale to nie znaczy, że takowa nie jest/nie była dostępna :).


SKŁAD

Aqua/Water/Eau, Glycerin, Rosa Damascena Flower Water, Prunus Armeniaca Seed Powder, Methylpropanediol, Cococaprylate/Caprate, Moroccan Lava Clay, Argania Spinosa Oil, Argania Spinosa Shell Powder, Ammonium Acryloyldimethyltaurate/VP Copolymer, Butylene Glycol, Cetearyl Alcohol, Parfum/Fragrance, Xanthan Gum, Methylparaben, Acrylates/C10-30 Alkyl Acrylate Crosspolymer, Phenoxyethanol, Ceteareth-33, Ethylparaben, Tocopheryl Acetate, Allantoin, Propylparaben, Sodium Hydroxide, Tetrasodium EDTA. 

ZALETY

- Przepiękny, orientalny - ale nie duszący czy mdły (to zapewne zasługa wody różanej i moreli, widniejących wysoko w składzie) - zapach!!!
- Bardzo dużo drobinek peelingujących (co widać na poniższym zdjęciu) o świetnych właściwościach ściernych.


- Dobroczynne surowce na początku składu, przed zapachem.

WADY

- Cena!!! Mimo sympatii, którą we mnie wzbudził, nie kupiłabym pełnowymiarowego kosmetyku nawet w dużej promocji - wątpię, by dało się go nabyć z rabatem większym niż 40%, a ok. 40 zł to wciąż za dużo za ten peeling.

PODSUMOWANIE

Jako że produkt sprawia wrażenie luksusowego - fajnie było go przetestować. Niemniej jednak, biorąc pod uwagę jego cenę regularną, lepiej dołożyć 12,00 zł i nabyć ten oto peeling => http://www.patandrub.pl/sklep/p-18-rozgrzewajacy-scrub--peeling-cukrowy/ . Cena niewiele wyższa, ale produktu w słoiku trzy razy więcej, no i to kosmetyk w 100% naturalny, po którym nie trzeba używać balsamu do ciała czy innego nawilżacza (o czym mowa w filmikach zamieszczonych pod opisem produktu).


To tyle odnośnie ww. peelingów. Nie wspominałam podczas ich oceniania o takich aspektach jak wydajność czy wywoływanie podrażnień lub przesuszanie skóry, bo raz, że mam skłonność do nieżałowania sobie kosmetyków (lubię naprawdę mocne ścieranie, więc używam dużej porcji peelingu na jeden raz), a dwa - nie mam skóry wrażliwej ani podatnej na wysuszanie, toteż pod tym względem moja opinia nie byłaby miarodajna dla większości z Was. W każdym razie mam nadzieję, że ta recenzja komuś się przyda, a na dniach pojawi się kolejna, która będzie dotyczyła szamponu Timotei with Jericho Rose, gdyż widzę, że dużo wyświetleń bloga jest związanych właśnie z nim :)!

piątek, 13 lipca 2012

14. Timotei with Jericho Rose

Dziś na sklepowej półce w Intermarché wypatrzyłam nowość, o której niestety nie słychać za wiele w kosmetycznym światku (tzn. przynajmniej ja nic o tych produktach nie słyszałam :)), a mianowicie serię kosmetyków do włosów Timotei with Jericho Rose. Seria ta jest "reklamowana" hasłem "100% Piękna 0% Parabenów".

www.facebook.com/timotei

Spośród pięciu różnych szamponów i dwóch odżywek (nie wiem, czy tylko tyle produktów wchodzi w skład owej serii) wybrałam Szampon z odżywką 2w1 Intensywna Pielęgnacja do włosów suchych i zniszczonych z olejkiem kokosowym.


Oczywiście przy zakupie kierowałam się głównie składem kosmetyku, a ten jest całkiem przyzwoity, o czym napiszę więcej, gdy będę recenzowała nabyty preparat. Przez przypadek dowiedziałam się, że w Drogeriach Natura trwa promocja dotycząca linii: szampony o pojemności 250 ml oraz odżywki w opakowaniach 200 ml można w nich nabyć za 6,99 zł (ta sama promocja obowiązuje także w Drogeriach Polskich). Ja za ww. szampon zapłaciłam 8,99 zł, ale butelka ma pojemność 400 ml, więc trafiłam jeszcze lepiej :). Szampon pachnie cuuudnie i na pewno wypróbuję go już dziś wieczorem :)!

Chciałabym dodać, że od paru dni zastanawiałam się nad różnymi sprawami związanymi z blogiem, ponieważ stwierdziłam, iż to naprawdę ostateczna pora na podjęcie następującej decyzji: albo przykładam się do jego prowadzenia i zaczynam pisać w miarę regularnie, albo daję sobie spokój i usuwam go całkiem. Decyzja została podjęta - będę się starała dokonywać regularnych wpisów, bo sprawia mi to przyjemność, nawet jeśli nie mam prawie żadnych czytelników. Już wkrótce przedstawię baaardzo obszerną recenzję peelingów do ciała, o których do tej pory wspominałam na blogu (dwa z firmy Yves Rocher i dwa rossmannowskie: Alterra oraz Isana).

To wszystko na dziś, pozdrowionka :)!

czwartek, 23 lutego 2012

13. Co dalej z blogiem?

Ech... W poprzedniej notce (która - o zgrozo - powstała prawie 2 miesiące (!) temu) napisałam, że mam nadzieję "(...), iż 2012 rok przyniesie mi spełnienie jednego z noworocznych postanowień, czyli lepszego zarządzania czasem, bym mogła Wam w końcu przedstawić recenzje produktów, o których zakupie informowałam na blogu.". Niestety, czas przecieka mi przez palce. W tym roku czeka mnie obrona pracy licencjackiej (którą oczywiście muszę najpierw napisać!) i konieczność odbycia zaległych miesięcznych praktyk studenckich, a do tego wszystkiego dochodzi jeszcze praca. Zrealizowania ww. postanowienia nie ułatwia mi również fakt, że jestem perfekcjonistką, dlatego moje wpisy muszą być jak najbardziej poprawne pod względem językowym i obszerne, by w pełni zaspokajały ciekawość osób czytających je. Jako że nie jestem na razie w stanie w miarę regularnie pisać tutaj i zamieszczać rzetelnych opinii na temat kosmetyków, które testuję - myślałam nawet o usunięciu bloga, lecz wciąż wierzę, iż w końcu uda mi się tak wszystko zorganizować, by móc robić to, do czego od początku miałam (i nadal mam!) taki zapał... Swoją drogą, buszowałam dzisiaj popołudniu w Rossmannie i wkładając do koszyka moje łupy, myślałam nawet o tym, co o nich napiszę na blogu :). Wymienię szybciutko poniżej zakupione produkty i muszę zmykać :(...

1. Rossmann, Alterra, Krem do rąk Granat i Aloes (skóra bardzo sucha), poj. 75 ml, cena reg. 7,59 zł.


2. Rossmann, Alterra, Maseczka nawilżająca Aloes (skóra sucha i wrażliwa), poj. 2 x 7,5 ml, cena reg. 3,49 zł.

oba zdjęcia z www.rossmann.de

3. Rossmann, Alterra, Peeling do ciała Żurawina i Figa, poj. 200 ml, cena reg. 8,49 zł.

www.araniella.pinger.pl

4. Rossmann, Isana, Peeling pod prysznic Biała czekolada i Wanilia (edycja limitowana), poj. 200 ml, cena reg. 5,49 zł.

www.hello-nicki.blogspot.com

5. Ziaja, Anty-perspirant bloker, poj. 60 ml, cena reg. 6,39 zł.

www.ziaja.com

Aaa! Dodam jeszcze, że maseczka aloesowa ma bardzo, ale to bardzo złe recenzje na Wizażu. Niestety, nie wiedziałam o tym wcześniej (zakup spontaniczny, bez przeglądania opinii w necie), ale mimo wszystko poświęcę się i ją wypróbuję ;).