środa, 29 sierpnia 2012

17. Do trzech kosmetyków sztuka ;)...

Około trzy tygodnie temu wybrałam się na kosmetyczne zakupy. Chyba zawsze, gdy wybieram się na takowe, wiem już dokładnie, co chciałabym nabyć. Tym razem nie było inaczej.



Jak zwykle dała o sobie znać moja włosomania (na szczęście nie jest ona tak silna, jak w przypadku dziewczyn, których nałóg obserwuję czasem na Wizażu lub w blogosferze :)!): jako że skończyła mi się moja ulubiona odżywka bez spłukiwania w spray'u firmy Artego - zapragnęłam przygarnąć inną. Ponadto wyczytałam gdzieś w necie (w tym na blogu Anwen) o wspaniałym produkcie do mycia kudełek, jakim jest żel do higieny intymnej facelle z Rossmanna. Kupiłam go więc głównie w tym celu, aczkolwiek został przeze mnie i mojego mężczyznę wykorzystany jako żel pod prysznic i żel do higieny intymnej podczas weekendowego wyjazdu, na który nie chcieliśmy zabierać ze sobą zbyt obszernego bagażu :). Recenzja oczywiście pojawi się za jakiś czas, ale póki co mogę powiedzieć, że pierwsze użycie i nasze wrażenia zachęciły mnie do dalszego testowania go.


Ostatni nabytek to glinka Ghassoul firmy Organique. Kupiłam ją 30% taniej, a na informacje o sierpniowej promocji oraz o samej glince trafiłam przy okazji poszukiwania prezentu dla jednej ze znajomych dziewczyn.

Potrzebuję trochę czasu na wypróbowanie tych kosmetyków, więc - jak już przed chwilą wspomniałam - recenzje nie pojawią się szybciej niż za ok. miesiąc (za to w przygotowaniu są inne :)). Btw, na jedno ze zdjęć załapał się także mój kochany kocur, który swoją drogą mógłby aspirować do roli blogowego brata bliźniaka Nissiaxowego Muffina, czyż nie :D? Szkoda tylko, że nie chciał spojrzeć w obiektyw ;)!

niedziela, 26 sierpnia 2012

16. Szampon z serii Timotei with Jericho Rose - recenzja

www.epr.pl

O zakupie ww. szamponu informowałam w tej notce . Testowałam go ponad miesiąc (swoją drogą, jest to mój pierwszy produkt Timotei w życiu :)!), więc mogę śmiało pokusić się o przedstawienie opinii na jego temat.


Unilever, Timotei with Jericho Rose, 2w1 Intensywna Pielęgnacja, 
Szampon i odżywka

OPAKOWANIE & CENA

Jak już kiedyś wspominałam, za butelkę o pojemności 400 ml zapłaciłam 8,99 zł, ale nie wiem, czy była to cena promocyjna (zapewne tak). Wiem natomiast, że szampony z tej serii występują w dwóch pojemnościach: 250 i właśnie 400 ml. Cen regularnych nie znam, lecz mniejsze butelki szamponów można nabyć w promocji np. za 6,99 zł, o czym także wspominałam w notce, do której odnośnik zamieściłam na wstępie.


SKŁAD

Aqua, Sodium Laureth Sulfate, Cocamidopropyl Betaine, Dimethiconol, Sodium Chloride, Selaginella Lepidophylla Aerial Extract, Gardenia Tahitensis Flower Extract, Cocos Nucifera Oil, Tocopherol, Trehalose, Gluconolactone, Glycerin, Guar Hydroxypropyltrimonium Chloride, Parfum, TEA-Dodecylbenzenesulfonate, Glycol Distearate, Disodium EDTA, Carbomer, PPG-12, Citric Acid, Sodium Hydroxide, TEA-Sulfate, Triethanolamine, Sodium Benzoate, DMDM Hydantoin, Methylchloroisothiazolinone, Methylisothiazolinone, Benzyl Alcohol, Benzyl Cinnamate, Coumarin, Linalool.

ZALETY 

- Zapach. Nie do końca kokosowy, ale na pewno słodki - w klimacie kokosowego Scandica i jemu podobnych specyfików. Utrzymuje się na włosach do kolejnego mycia (u mnie to ok. 2 dni), nawet mimo użycia innych kosmetyków (wtedy czuć go mniej, ale jednak nadal jest wyczuwalny).
- Megawygodne zamknięcie!!! Wystarczy lekko nacisnąć w odpowiednim miejscu, by otworzyć lub zamknąć butelkę - bez użycia siły, bez narażania paznokci na złamanie lub uszkodzenie lakieru :)! Baaa, otwieranie/zamykanie jest wręcz intuicyjne, dlatego też można to robić nawet z zamkniętymi oczami. Szkoda, że większość kosmetyków nie ma takich genialnych zamknięć - jeśli chodzi o szampony, których używałam (a było ich wiele), to identyczne mają tylko te z John Masters Organics :(.


- Konsystencja - szampon jest kremowy i na tyle gęsty, by nie uciekać przez palce. Te właściwości - wraz z łatwością spieniania go na włosach - powodują, że wydajność wzrasta, dzięki czemu starcza na długo.


- Opakowanie. Poza wygodnym zamknięciem, kolejnym plusem butelki jest to, że może być w pełni recyklingowana. Przyglądając się jej pod światło łatwo sprawdzić, ile produktu zostało wewnątrz. Sam design jest bardzo przyjemny, nieprzesadzony, estetyczny jednym słowem - myjadło ładnie prezentuje się w łazience.
- Szampon dobrze się pieni (wiem dlaczego, ale nie przeszkadza mi to) i dobrze myje. Jeśli nie kombinuję za wiele z włosami (duża ilość odżywki i/lub maski po wcześniejszym myciu) lub nie przetrzymuję ich za długo bez mycia, to wystarczy jednorazowa aplikacja (w innych wypadkach nakładam szampon, spieniam go, myję głowę i spłukuję wszystko dwukrotnie).
- Włosy po jego zastosowaniu są puszyste (ale nie sianowate), miękkie, gładkie, choć nie błyszczą jakoś bardziej niż zwykle (jednak tego producent nie obiecuje!). Mogą się przetłuszczać trochę szybciej, ale to raczej w przypadku użycia po myciu treściwych odżywek czy masek.
- Formuła 2w1 umożliwia rozczesanie umytych kudełek nawet bez użycia odżywki.
- Nie wywołał u mnie podrażnienia ani łupieżu. Jako ciekawostkę dodam, że przed rozpoczęciem używania go ok. 2-3 razy umyłam głowę szamponem Clear Anti Hair Fall, który wyrządził mi straszną krzywdę - choć nie mam wrażliwej skóry głowy, mniej więcej 1/3 jej powierzchni pokryła się bolącymi, podskórnymi krostkami. Natychmiast odstawiłam sprawcę tej niemiłej niespodzianki i zaczęłam używać szamponu Timotei. Jakaż była moja radość, gdy nie tylko nie spotęgował dolegliwości, ale wręcz je złagodził tzn. zredukował ból i swędzenie w rejonie krostek, zaś po ok. 1,5 tygodnia po nieudanej przygodzie z Clearem nie było już żadnych śladów :)!

WADY

Nie stwierdziłam takowych (uzasadnienie w podsumowaniu)!

PODSUMOWANIE

Należę do tych osób, które mają świadomość, że szampon nie wpłynie jakoś zbawiennie na stan włosów (tzn. nie odżywi ich zbytnio, a już na pewno nie zregeneruje - od tego są odżywki, maski i inne tego typu kosmetyki), ponieważ nie takie jest główne przeznaczenie myjadeł, mających kontakt z kudełkami zaledwie kilka/kilkanaście minut! Według mnie dobry szampon powinien przede wszystkim dobrze myć i nie powodować podrażnień, łupieżu czy innych nieprzyjemności. Jeśli do tego ma w miarę przyzwoity skład, jest wydajny, kosztuje niewiele, ładnie pachnie itp., to tym lepiej! Szampon Timotei w moim przypadku bardzo dobrze spełnił swoje podstawowe zadanie, a że ma też parę dodatkowych zalet - na pewno będę kupować go regularnie. Dodam, iż mam dość długie i gęste kręcone włosy (czyli problematyczne z natury - skłonne do przesuszania oraz łamania się), które są bardziej wymagające niż inne, więc ww. kosmetyk miał pod górkę, jeśli chodzi o sprostanie moim wymaganiom :)! Mam nadzieję, że cała seria jest tak udana. Życzyłabym sobie tylko, by  producent dostarczył potencjalnym klientkom więcej informacji na jej temat - chociażby przedstawiając listę produktów wchodzących w jej skład :)!


To już wszystko na dziś. 
W kolejnym poście przedstawię 
moje ostatnie (bardzo skromne) zakupy kosmetyczne, 
ukierunkowane głównie na włosy ;)!

poniedziałek, 20 sierpnia 2012

15. Peelingi do ciała Alterra, Isana & Yves Rocher - recenzja zbiorcza

Jeśli chodzi o peelingi do ciała, to nie wymagam od nich za wiele. Nie muszą mieć naturalnych składów czy ładnych zapachów, choć oczywiście nie miałabym nic przeciwko temu :)! Produkt, który mógłby podbić moje serce, musiałby mieć wiele w miarę dużych i dość ostrych drobinek (lubię czuć w trakcie używania, że taki kosmetyk naprawdę działa tzn. że porządnie złuszcza) oraz z łatwością dawać się rozprowadzić po ciele. Czy któryś z czterech testowanych przeze mnie peelingów spełnił moje oczekiwania? To zdradzę na samym końcu, a póki co - zapraszam do zapoznania się z recenzją :)!


Rossmann, Alterra, Peeling do ciała Żurawina i Figa

OPAKOWANIE & CENA

Peeling zamknięto w tubie. Jest go 200 ml, a cena regularna to 8,49 zł.

www.araniella.pinger.pl

SKŁAD

Aqua, Alcohol, Glycerin, Coco-Glucoside, Xanthan, Gum, Glyceryl Oleate, Silica, Sodium Cocoyl Glutamate, Parfum**, Vaccinium Macrocarpon Fruit Extract, Lithospermum Erythrorhizon Root Extract, Ficus Carica Fruit Extract, Disodium Cocoyl Glutamate, Linalool**, Sodium Citrate, Citric Acid, Limonene**, Geraniol**.
* ingredients from certified organic agriculture
** from natural essential oils

ZALETY

- Orzeźwiający, pobudzający zapach (absolutnie nie chemiczny!), który mnie kojarzy się trochę z cytrusami, ale z lekką nutą słodyczy - może dzięki niej toleruję tę woń, gdyż ogółem nie znoszę cytrynowo-pomarańczowo-i tak dalej-podobnych zapachów :)! Utrzymuje się on na ciele przez jakiś czas, ale nie jest nachalny. Zapewne będzie fajnie współgrał z owocowymi i być może owocowo-kwiatowymi dezodorantami lub perfumami :).
- Bardzo fajna konsystencja - wygląda jak trochę gęstszy żel, leciutko galaretkowaty, przez co "nie ucieka" z dłoni i nie spływa tak łatwo po zaaplikowaniu na ciało.
- Tubka tubce nierówna - tę otwiera się bardzo wygodnie, nawet mokrymi rękoma. Długie paznokcie też nie są problemem, przynajmniej nie w moim przypadku :)!
- Posiada - jak chyba większość kosmetyków Alterra - certyfikat Vegan Society, co oznacza, że nie zawiera produktów pochodzenia zwierzęcego oraz że ani sam kosmetyk, ani jego składniki nie były na zwierzakach testowane :).

WADY

- Baaardzo słabo spełnia swoje podstawowe zadanie, ponieważ złuszczających drobinek (małych, niezbyt ostrych - praktycznie niewyczuwalnych) i pestek jest w nim jak na lekarstwo ;/!


PODSUMOWANIE

Niestety, mimo szlachetnej idei nietestowania na zwierzętach itd., produkt ten nie zyskał mojej sympatii - nie tylko jako peeling. Mogłabym go używać np. w roli porannego "rozbudzacza", bo uwielbiam jego świeży zapach (a że do tego jest wydajny z racji konsystencji...), lecz musiałabym za bardzo skupiać się na tym, by dobrze spłukać z siebie pestki, które zawiera. Co z tego, że nie ma ich wiele, skoro potrafią dostać się w najmniej odpowiednie miejsca ;)? Nie, nie mam czasu na taką zabawę (zwłaszcza rano!), nie mam też na tyle cierpliwości, dlatego przygoda z tym "peelingiem" była niestety jednorazowa.


Rossmann, Isana, Peeling pod prysznic Biała czekolada i Wanilia

OPAKOWANIE & CENA

Ten peeling był taniutki - by nabyć tubkę o poj. 200 ml, musiałam wydać zaledwie 5,49 zł. Napis na opakowaniu głosi, że to limitowanka, więc nie wiem, jak jest teraz z jego dostępnością, gdyż kupiłam go pod koniec lutego :).

www.hello-nicki.blogspot.com

SKŁAD

Aqua, Glycerin, Silica, Betaine, Caprylic/Capric Triglyceride, Polysorbate-20, Phenoxyethanol, Carbomer, Parfum, Coco-Glucoside, Glyceryl Oleate, Caprylyl Glycol, Hydroxypropyl Guar Hydroxypropyltrimonium Chloride, Ethylhexylglycerin, Tetrasodium Iminodisuccinate, Sodium Hydroxide, Citric Acid, CI 16035, CI 19140, CI 77891.

ZALETY

- Jedna jedyna zaleta tego produktu, w dodatku nie do końca związana z jego pierwotnym przeznaczeniem: świetnie sprawdza się jako peeling do dłoni! Co prawda trzeba się wysilić i trochę energiczniej pocierać rękoma o siebie, wykonując ruchy jak podczas mycia ich mydłem, ale efekt zadowala i to bardzo - skóra jest po jego użyciu gładka i miękka, a po aplikacji kremu to już w ogóle :)!

WADY

- Podobnie jak peeling Alterra, ten również nie sprawdza się w swojej podstawowej roli (z tej samej co poprzednik przyczyny) - dłonie dłońmi, ale to jest peeling do ciała, czyli np. do nóg, ramion, dekoltu, pleców i w tym przypadku mnie zawiódł.


Drobinki ścierające w dużym zbliżeniu. Jak widać - są mikroskopijne.

- Dziwny zapach - nie czuć w nim ani czekolady, ani wanilii. Nie potrafię go nawet opisać - nie wiem, czym pachnie, ale jest dość chemiczny. Na szczęście to nie woń z gatunku smrodków nie do zniesienia ;)! Jeszcze jedna rzecz: zapach nie utrzymuje się na skórze po spłukaniu produktu.
- Straaasznie oporne zamknięcie!!! Nie mam pojęcia, czy jest tak tylko w przypadku mojego egzemplarza, czy to norma, ale nie potrafię otworzyć tubki suchymi rękami bez użycia siły i bez narażania się na połamane paznokcie (a nie są teraz długie!!!), nie mówiąc już o tym, jakie walki toczyłam z nią pod prysznicem ;/...
- Kosmetyk nie jest szczególnie rzadki, ale jego konsystencja na pewno nie sprzyja wydajności jeśli chodzi o używanie go do peelingu całego ciała.

PODSUMOWANIE

Jeśli jeszcze kiedyś na niego trafię w Rossmannie, to na pewno kupię - tylko i wyłącznie z myślą o moich dłoniach. Do ciała się nie nadaje, bo "złuszczacz" z niego marny i tyle.


Yves Rocher, Roślinna pielęgnacja ciała, Peeling roślinny do ciała

OPAKOWANIE & CENA

Kolejna tuba :)... Za 150 ml produktu trzeba zapłacić normalnie 36,00 zł. Ja - z czekiem zniżkowym - nabyłam go 40% taniej, czyli za 20,94 zł (wtedy cena regularna wynosiła 34,90 zł).

www.yves-rocher.pl

SKŁAD

Aqua/Water/Eau, Glycerin, Prunus Armeniaca (Apricot) Seed Powder, PEG-7 Glyceryl Cocoate, Alcohol, PEG-40 Hydrogenated Castor Oil, Butylene Glycol, Prunus Amygdalus Dulcis (Sweet Almond) Shell Powder, Sesamum Indicum (Sesame) Seed Oil, Agave Tequilana Leaf Extract, Mangiferin, Acrylates/C10-30 Alkyl Acrylate Crosspolymer, Parfum/Fragrance, Methylparaben, Phenoxyethanol, Ethylparaben, Cinnamosma Fragrans Leaf Oil, Sodium Hydroxide, Propylparaben, Tetrasodium EDTA, Linalool, Limonene. 

ZALETY

- Zapach: na mój nos morelowo-cytrusowy. Nie wyczuwam w nim chemii, a poza tym wspaniale orzeźwia i pobudza. Lubię go!
- Cena w promocji, których YR ma wiele, zwłaszcza dla stałych klientów - i w sklepach stacjonarnych, i na stronie.
- Dużo drobinek peelingujących (podobnie jak w peelingu orientalnym - odsyłam do zdjęcia przy tekście o nim, gdyż zapomniałam sfotografować peeling morelowy przed zużyciem ;)) - niby małych, przez co niepozornych, ale dobrze ścierających.
- Wygodne zamknięcie tubki - można je otworzyć jeszcze łatwiej niż to w peelingu Alterra!
- Estetyczne, eleganckie (bo proste i skromne) opakowanie.

WADY

- Cena regularna - według mnie z pewnością niewart 36,00 zł!
- Jest trochę "tępy" - nie ślizga się po skórze z taką łatwością jak większość peelingów, które znam. Przez to czasem "odpada" od ciała i ląduje w brodziku, czyli zawsze coś tam się zmarnuje.
- Zwolenniczki naturalnych kosmetyków odstraszą np. PEG-i i parabeny w składzie.

PODSUMOWANIE

Jest to peeling skuteczny, dobrze spełniający swoje główne zadanie, a przy tym dość przyjemny w użytkowaniu. Gdy zaczynałam pisać recenzję, to myślałam, iż wskażę go jako ten produkt, który na pewno jeszcze nie raz kupię, ale po głębszym zastanowieniu doszłam do wniosku, że jednak nie. Miło było go wypróbować i choć się sprawdził, to nie przypadł mi do gustu na tyle, bym wypatrywała w sklepie promocji pozwalającej nabyć go w przystępnej cenie. Mimo wszystko jest godzien polecenia - jeśli ciągnie Was do produktów YR, ale nie wiecie, na który kosmetyk się zdecydować, to warto zwrócić uwagę właśnie na ten ścieracz :)!


Yves Rocher, Tradition de Hammam, Orientalny peeling do ciała 
z glinką marokańską

OPAKOWANIE & CENA

Produkt w wersji pełnowymiarowej to słoik o pojemności 150 ml. Jego cena regularna wynosi aż 67,00 zł!

www.yves-rocher.pl

Tubkę o pojemności 30 ml, którą ja dostałam gratis (tzn. za 1 gr, jak to bywa w przypadku promocji w YR ;)) do zakupów, widziałam w jednej z ofert dołączanych do gazet bodajże za 9,90 zł. W sklepach nigdy go nie spotkałam w tej wersji, ale to nie znaczy, że takowa nie jest/nie była dostępna :).


SKŁAD

Aqua/Water/Eau, Glycerin, Rosa Damascena Flower Water, Prunus Armeniaca Seed Powder, Methylpropanediol, Cococaprylate/Caprate, Moroccan Lava Clay, Argania Spinosa Oil, Argania Spinosa Shell Powder, Ammonium Acryloyldimethyltaurate/VP Copolymer, Butylene Glycol, Cetearyl Alcohol, Parfum/Fragrance, Xanthan Gum, Methylparaben, Acrylates/C10-30 Alkyl Acrylate Crosspolymer, Phenoxyethanol, Ceteareth-33, Ethylparaben, Tocopheryl Acetate, Allantoin, Propylparaben, Sodium Hydroxide, Tetrasodium EDTA. 

ZALETY

- Przepiękny, orientalny - ale nie duszący czy mdły (to zapewne zasługa wody różanej i moreli, widniejących wysoko w składzie) - zapach!!!
- Bardzo dużo drobinek peelingujących (co widać na poniższym zdjęciu) o świetnych właściwościach ściernych.


- Dobroczynne surowce na początku składu, przed zapachem.

WADY

- Cena!!! Mimo sympatii, którą we mnie wzbudził, nie kupiłabym pełnowymiarowego kosmetyku nawet w dużej promocji - wątpię, by dało się go nabyć z rabatem większym niż 40%, a ok. 40 zł to wciąż za dużo za ten peeling.

PODSUMOWANIE

Jako że produkt sprawia wrażenie luksusowego - fajnie było go przetestować. Niemniej jednak, biorąc pod uwagę jego cenę regularną, lepiej dołożyć 12,00 zł i nabyć ten oto peeling => http://www.patandrub.pl/sklep/p-18-rozgrzewajacy-scrub--peeling-cukrowy/ . Cena niewiele wyższa, ale produktu w słoiku trzy razy więcej, no i to kosmetyk w 100% naturalny, po którym nie trzeba używać balsamu do ciała czy innego nawilżacza (o czym mowa w filmikach zamieszczonych pod opisem produktu).


To tyle odnośnie ww. peelingów. Nie wspominałam podczas ich oceniania o takich aspektach jak wydajność czy wywoływanie podrażnień lub przesuszanie skóry, bo raz, że mam skłonność do nieżałowania sobie kosmetyków (lubię naprawdę mocne ścieranie, więc używam dużej porcji peelingu na jeden raz), a dwa - nie mam skóry wrażliwej ani podatnej na wysuszanie, toteż pod tym względem moja opinia nie byłaby miarodajna dla większości z Was. W każdym razie mam nadzieję, że ta recenzja komuś się przyda, a na dniach pojawi się kolejna, która będzie dotyczyła szamponu Timotei with Jericho Rose, gdyż widzę, że dużo wyświetleń bloga jest związanych właśnie z nim :)!