SKŁADNIKI:
- 180 g makaronu (najlepiej kokardek lub świderków);
- 150 g sera mozzarella lub parmezan;
- 100 g szynki szwarcwaldzkiej lub parmeńskiej (ok. 8-10 cieniutkich plastrów);
- 75 g wędzonego łososia (polecam łososia norweskiego w plastrach Marinero Selection z Biedronki!);
- 4 duże jajka;
- ok. 3/4-4/5 dużego (370 g) opakowania Jogurtu Naturalnego Zott;
- ok. pół łyżki Majonezu Kieleckiego;
- przyprawy: czosnek granulowany, pieprz ziołowy, sól, tymianek;
- kilka listków świeżej pietruszki lub posiekany świeży szczypiorek - do dekoracji.
Z tej ilości składników przygotujecie dość duże porcje dla ok. 3-4 osób.
WYKONANIE
Jajka oraz makaron ugotować w osolonej wodzie (jajka na twardo, a makaron - wg wskazówek umieszczonych na opakowaniu - na półtwardo). W czasie gotowania jajek i makaronu, plastry łososia oraz szynki pokroić mniej więcej na kwadraty o wym. ok. 2 x 2 cm. Ser zetrzeć na tarce o dużych oczkach (można też zaopatrzyć się w ten już starty - ja właśnie tak zrobiłam :)). Po ugotowaniu jajek pokroić je na ćwiartki, każdą z tych ćwiartek na pół, a tak uzyskane kawałki w poprzek - na 4-6 nie za małych części. Makaron odcedzić i przelać zimną wodą, by się nie posklejał. Podczas czekania, aż porządnie ocieknie, wymieszać w małej misce jogurt, majonez i przyprawy (przyprawiać stopniowo, często kosztując, by nie przedobrzyć!). Na koniec wymieszać wszystko z sosem. Gotową sałatkę podawać solo lub w asyście grzanek, dekorując ją np. listkami świeżej pietruszki lub posiekanym świeżym szczypiorkiem.
Gotowa sałatka ;).
Jak widzicie, po przygotowaniu sałatka nie wygląda zbyt reprezentacyjnie, dlatego jeśli chciałybyście zaserwować ją gościom, to polecałabym na talerze nałożyć im wymieszane razem makaron, jajka, łososia i szynkę, zaś sam sos podać w małych pojemniczkach na dipy, ewentualnie nałożyć go dekoracyjnie na środek porcji i pozwolić, by goście sami wszystko sobie wymieszali. Zaznaczam też, że sałatka najlepiej smakuje w dniu przyrządzenia - można ją co prawda przetrzymać w lodówce ok. doby, ale wtedy sos traci smak (kwaśnieje) i w dodatku zostaje "wchłonięty" przez pozostałe produkty, co sprawia, iż całość jest zbyt sucha. Lepiej więc przygotować mniejszą ilość sałatki, ale za to cieszyć się smakiem w jego "szczytowej formie" ;)!
Pozdrawiam Was serdecznie oraz zapraszam do lektury kolejnych postów -
już pod koniec tego tygodnia pojawi się druga (i ostatnia zarazem) część
foto-podsumowania roku 2012,
zaś na początku przyszłego tygodnia będziecie mogły dowiedzieć się co nieco
o moich ulubionych zapachach :)!
Hej :)
OdpowiedzUsuńWeszłam na bloga i pomyślałam: "Ojej, jaki fajny blog!". Naprawdę bardzo tu przyjemnie i od razu postanowiłam zostać jego stałą czytelniczką. Nie jestem specem od kosmetyków i bardzo rzadko wypowiadam się na ich temat, za to bardzo cenię sobie fajne przepisy, zwłaszcza te wzbogacone mnóstwem fotek. Znalazłam już sobie kilka, między innymi ten z posta pod którym komentuję. Wszystko mi w tej sałatce pasuje - ja i R. uwielbiamy sos czosnkowy, łososia i makaron w sałatce. Już od jakiegoś czasu noszę się z pomysłem zrobienia jakiejś nowej sałatki (bo na razie co weekend gości u nas sałatka z surimi :D ) i ta jest naprawdę strzałem w 10!
Pozdrawiam!
Hej Paula :)!
UsuńPrzede wszystkim bardzo przepraszam za tak opóźnioną odpowiedź na Twój komentarz... Cieszę się z tego, iż zawitała u mnie (a co więcej - spodobało Jej się tu :)!) blogerka, której bloga śledzę od dłuższego czasu i którą darzę sympatią :). W przyszłości postaram się publikować więcej przepisów (oczywiście okraszonych zdjęciami) - może i one przypadną Ci do gustu?... Z tego, co zauważyłam, to obie jesteśmy wielbicielkami "tanioszek" - czy to ubraniowych, czy też spożywczych lub kosmetycznych (Biedronka & Lidl rządzą ;)!). Piszesz, że nie jesteś specem od kosmetyków... Cóż, ja nie jestem specem od tak udanego komponowania ubrań (w dodatku zdobytych zazwyczaj za grosze), więc mam nadzieję, iż będziemy się nawzajem inspirować (może to za duże słowo, ale na pewno wiesz, co mam na myśli ;)) :)!
Serdeczne pozdrowienia,
Adzioła